top of page

Dance on the water... Mute swan (Cugnus olor). Taniec na Wodzie... Łabędź niemy.

You can actually read about mute swans everywhere, and I might be tempted to say that everything has been written about them.  One of my meetings with these representatives of the genre was of a slightly different nature. Read on for yourself.
With great difficulty and pain I change the position of the body in a tight hide.  In a nutshell, the lookout is simply a place where you can easily camouflage and remain unnoticed.  Many wildlife photographers use a hides to be as close as possible to the animals they photograph.  In such conditions, another hour of my patient waiting for a "better" light passes.
I don't have much room to look around, but I long for cranes. I glance hopefully towards the sky and my face has grown thin.
Dark clouds around do not portend a great "light".  After a while, my thoughts about rainy weather were interrupted by an incoming flock of mute swans.  I didn't even have time to take a picture when they landed on the water, but it was enough to mobilize myself to follow the situation carefully and calmly.  In search of a lush, underwater pasture, the swans chose the place where I hid. There are about twelve of them and they are eager to feed.  In the first half of October, the feeding grounds for mute swans are rather "boring".  Not much happens as they pull successive portions of plants out of the water and make dozens of strange noises.  Somewhere in the distance, only a clangor of flying cranes reach me ... Unfortunately, I won't see them today.
The flashy coots running on the water every now and then don't give up.  When I listen to the sounds coming from the surroundings, I suddenly realize that it has become noisy and sunny for a long time.  There are at least two reasons why you should go for a nice photo of swans in the fall.  The first is chasing birds away from each other. Older males stop tolerating their charges and treat them as potential rivals.  The chases just above the surface of the water of great white giants make a great impression not only for photographers.  The second reason is the one I was able to photograph - "Dance on the Water".
The birds woke up soon, and the sun, which finally peeked out from behind the clouds, encouraged them to clean and care for their feathers for a long time.  Adult swans do not dive due to their high buoyancy, while young swans do it willingly.
As a result, they submerge completely underwater, and then reappear after a while. There are coups and funny flips. They splash water around them incredibly.  After a dozen or so rolls, they try to dry the feathers, proudly straighten their silhouette and flap their wings majestically.  Water splashes everywhere. Every now and then, one after another, they performs various acrobatics. They wave their wings in the water as if rowing.  Alternately, the left wing, the right wing, twirling its long necks and opening the beak. It looks as if they are laughing endlessly....and again a right turn, the turbulent water takes a wave. The waves collide because almost all of them are next to each other.  Every single one takes turns to continue the charming ritual. Twelve individual performances make you imagine a real "Swan Lake".  Such savoring of cool water on a warm, autumn day takes about 30 minutes. And I still taking photos, forgetting about the uncomfortable position in the hide.  Long time I listen to and watch these unusual dance performances with great pleasure.
I'm listening… I can hear the rustle of feathers coming from under the huge wings, which always arouses my admiration.
Well, these large wings can keep the bird in flight for up to several hours and allow it to travel up to 600 miles a day!
During the great spring and autumn migrations, these birds cover very long distances of up to 8000 miles at a speed of 60 miles per hour at an altitude of 2 to 4 miles.
After such a bath, the swans carefully dry the feathers. It was as if they were stroking each individual feather. All the buzz died down, there was silence.  It's time to go home. With difficulty this thought crossed my mind, because the pictures of a beautiful spectacle were alive in it.  The atmosphere is best reflected in the photos, which, to my satisfaction, always trigger these memories in me.  So, it is always worth taking a closer look at the swans in the local area, because it is quite possible that they will be nice guests from a faraway land who love to dance!

 

 

O łabędzich niemych można właściwie przeczytać wszędzie i mógłbym się pokusić o stwierdzenie, że napisano już wszystko na ich temat. Lecz jedno z moich spotkań z tymi przedstawicielami gatunku miało trochę inny charakter. Przeczytajcie sami.

Z wielkim trudem i mozołem zmieniam ułożenie ciała w przyciasnej czatowni. W wielkim skrócie czatownia, to po prostu miejsce, gdzie można się spokojnie zakamuflować i pozostać niezauważonym. Wielu fotografów przyrody używa czatowni, aby być tak blisko jak to tylko możliwe fotografowanych zwierząt. W takich warunkach mija kolejna godzina mojego cierpliwego oczekiwania na „lepsze” światło. Nie mam zbyt wiele miejsca na to, aby rozglądać się dookoła, ale z utęsknieniem wypatruję żurawi. Zerkam z nadzieją w kierunku nieba i mina mi zrzedła. Ciemne chmury dookoła nie zapowiadają wielkiego „światła”.

Rozmyślania o deszczowej pogodzie po chwili przerwało mi nadlatujące stadko łabędzi niemych. Nie zdążyłem nawet zrobić zdjęcia, kiedy wylądowały na wodzie, ale to wystarczyło, aby zmobilizować siebie do czujnego i spokojnego śledzenia sytuacji. Łabędzie w poszukiwaniu bujnego, podwodnego pastwiska wybrały właśnie miejsce, w którym się skryłem. Jest ich około dwunastu i ochoczo zabierają się do żerowania.

W pierwszej połowie października żerowiska łabędzi niemych są raczej ”nudne”. Nie wiele się dzieje, gdy wyciągają z wody kolejne porcje roślin i wydają dziesiątki przedziwnych odgłosów. Gdzieś z oddali dociera do mnie tylko klangor przelatujących żurawi… Niestety nie zobaczę ich dzisiaj. Za wygraną nie dają także co rusz biegające po wodzie, krzykliwe łyski. Gdy tak wsłuchuję się w dźwięki płynące z otoczenia, zdaję sobie nagle sprawę, że od dłuższego już czasu zrobiło się gwarno i słonecznie. Są dwa przynajmniej powody, dla których warto się wybrać na zrobienie ładnej fotografii łabędzi w jesienią.

Pierwszy to wzajemne przeganianie się ptaków. Starsze już samce przestają tolerować swoich podopiecznych i traktują je jak potencjalnych rywali. Gonitwy tuż nad powierzchnią wody wielkich białych olbrzymów robią ogromne wrażenie nie tylko na fotografach.

A drugi powód to właśnie ten który udało mi się sfotografować – „Taniec na Wodzie”.
Ptaki wnet rozbudziły się, a słońce, które wyjrzało wreszcie zza chmur, zachęciło je do długiej toalety i pielęgnacji piór. Dorosłe łabędzie nie nurkują ze względu na dużą wyporność, natomiast młode robią to chętnie. W efekcie zanurzają się całkowicie pod wodą , by po chwili wynurzyć się ponownie. Zauważyć można przewroty i śmieszne fikołki. Chlapią przy tym niesamowicie wodą dookoła. Po kilkunastu przewrotach starają osuszyć pióra, dumnie wyprostowują sylwetkę i majestatycznie machają skrzydłami. Woda rozpryskuje się wszędzie. Co chwilę jeden po drugim wywija przeróżne akrobacje. Machają skrzydłami w wodzie, jakby wiosłowały. Na zmianę , raz lewe skrzydło, raz prawe kręcąc przy tym długimi szyjami i otwierając dziób. Wygląda to tak jakby śmiały się bez końca. I znów przewrót w prawo, wzburzona woda nabiera fali. Fale zderzają się, gdyż prawie wszystkie z nich znajdują się tuż obok siebie. Na zmianę każdy z osobna kontynuuje czarujący rytuał. Dwanaście indywidualnych występów sprawia, że wyobrażasz sobie prawdziwe „Jezioro Łabędzie”. Takie delektowanie się chłodną wodą w ciepły, jesienny dzień, trwa już około 30 minut. A ja wciąż fotografuje, zapominając o niewygodnym ułożeniu w czatowni. Przez dłuższy czas słucham i przyglądam się z wielką przyjemnością tym niecodziennym popisom tanecznym.

Słucham… Słychać szum piór wydobywający się spod potężnych skrzydeł , który zawsze budzi mój podziw. Otóż te wielkie skrzydła potrafią utrzymać ptaka w locie nawet do kilkunastu godzin i pozwalają przemierzyć nawet do 1000 km dziennie! Podczas wielkich wiosennych i jesiennych migracji, ptaki te, pokonują bardzo długie dystanse do 14 000 km z prędkością 100 km/h na wysokości od 3 km do 6 km.

Po takiej kąpieli łabędzie starannie osuszają pióra. Miałem wrażenie jakby gładziły każde pojedyncze piórko z osobna. Cały gwar ucichł, nastała cisza. Nadszedł czas, aby wracać do domu. Z trudem ta myśl przychodziła mi przez głowę, gdyż żywe były w niej obrazy pięknego widowiska. Atmosferę najlepiej oddają zdjęcia, które ku mojemu zadowoleniu zawsze wyzwalają we mnie te wspomnienia.

Tak więc, zawsze warto baczniej przyjrzeć się przebywającym w okolicy łabędziom, bo całkiem możliwe, że okażą się sympatycznymi gośćmi z dalekiej krainy, którzy uwielbiają tańczyć!

 

Maciej Knop

 

bottom of page