top of page

Ghosts from the Swamps... Barn Owl (Tyto alba)   -   Duchy z mokradeł... Płomykówka zwyczajna.

I visit this place many times, most often in spring and autumn, to watch the Canada geese which mate, nest and raise their young here every year in the Avon River valley.  After another majestic and colorful sunrise, as the sun turned orange to almost yellow, I decided to take a little more walk.  Spring awakened all the sleeping trees and bushes all around. It got loud and flirtatious in the world of birds.  On the way I met an Englishman who gladly boasted about meeting a kingfisher.
To my enthusiastic question: "Do you have a photo ...?", He only replied that he sat down on a branch for a moment.
I have had that too.... This is what happens in our bird world, that birds are so fast and agility often play on our nose.
There was still a faint haze in the wetlands near Langford Lakes, in Wiltshire, where the sun had just glimpsed.  I was walking along the narrow path between the lakes when suddenly a white ghost flashed across the meadow in front of me.  It's not a heron, I thought, or a seagull. I already know from observation how these birds fly.  Suddenly, I saw this ghost - It was Barn owl.
I was amazed to see the owl still hunting at this time.  It was around 9am. Barn owl was flying carefully penetrating each tuft of grass and listening to her prey.  I started shooting. Sure that it is about to disappear somewhere between trees or houses in the distance, I dreamed of taking at least one photo.  One, two, fifteenth…. When she sat down on the stake that fenced off the neighboring pasture, the second Barn Owl flew in. I thought - what a luck. Two sat, one on one stake and the other right next to it.
They were listening of prey. I crouched down and thought with hope they are ignoring me on the next patrol. And that's how it happened.  From the impression that one of them flew so close, I only took three photos.  That's was something, I thought, and continued to a place where I could control the surroundings more.
I was waiting for another patrol. I stopped where tall grasses and reeds were to my left, just above a small pool of the River Avon.
I was quietly hoping that one of them would pass this way at least once. I was not wrong.  I took a few more photos and on top of that, one of them sat so close that I could finally take one decent photo.  The owl looked at me goodbye and flew towards the houses. I have not seen the other one. As soon as they appeared, they disappeared quickly, and I, overjoyed with my hunt, decided to back home.

 

Wielokrotnie odwiedzam to miejsce, najczęściej wiosną i jesienią, by podglądać gęsi kanadyjskie, które tu w dolinie rzeki Avon co roku odbywają gody, zakładają gniazda i wychowują młode. Po kolejnym majestatycznym i kolorowym wschodzie, kiedy słońce zmieniło swój pomarańczowy kolor na niemal żółty, zdecydowałem, że przejdę się jeszcze trochę. Wiosna dookoła rozbudziła wszystkie śpiące drzewa i krzewy. W ptasim świecie zrobiło się głośno i zalotnie. Spotkałem po drodze pewnego Anglika, który chętnie pochwalił się spotkaniem z zimorodkiem. Na moje entuzjastyczne pytanie: „Czy masz zdjęcie…?”, odparł tylko, że na chwilkę usiadł na gałęzi. Też tak kiedyś miałem. Tak to już bywa, w naszym ptasim świecie, że ptaki swą szybkością

i zwinnością często grają nam na nosie.

Na mokradłach w okolicy jeziora Langford Lake położonym w hrabstwie Wiltshire unosiła się jeszcze lekka mgiełka w miejscach, gdzie słońce dopiero zajrzało. Szedłem wąską ścieżką pomiędzy jeziorami, kiedy nagle, na łące przede mną, przemknął biały duch. To nie czapla ,pomyślałem, ani mewa. Znam już z obserwacji w jaki sposób przelatują te ptaki. Nagle moim oczom ukazał się ów duch – Płomykówka.

Ze zdumieniem patrzyłem, że wciąż o tej porze poluje. Była około 9.00 rano. Kręciła ósemki bacznie penetrując każdą kępkę trawy i nasłuchując swojej ofiary. Zacząłem fotografowanie. Pewien, że zaraz zniknie gdzieś między drzewami lub domostwami znajdującymi się w oddali, marzyłem, aby zrobić chociaż jedną fotografię. Jedna, druga, piętnasta…. Kiedy usiadła na paliku, który grodził sąsiednie pastwisko przyleciała druga Płomykówka. Pomyślałem, ale fart. Siedziały dwie, jedna na jednym paliku,

a druga tuż obok. Nasłuchiwały. Przykucnąłem i pomyślałem, może mnie z ignorują przy następnym patrolu. I tak się stało.

Z wrażenia, że tak blisko przeleciała jedna z nich, zrobiłem tylko trzy fotografie. To już coś, pomyślałem i poszedłem dalej w miejsce ,gdzie będę mógł więcej kontrolować okolice. Czekałem na kolejny patrol. Zatrzymałem się w miejscu, gdzie po lewej mojej stronie, tuż nad niewielkim rozlewiskiem rzeki Avon były wysokie trawy i trzciny. Po cichu liczyłem na to, że jedna z nich chociaż raz tędy będzie przelatywała. Nie myliłem się. Zrobiłem kolejnych kilka fotografii i na dodatek jedna z nich usiadła tak blisko, że mogłem wreszcie zrobić jedno ,porządne zdjęcie. Spojrzała na mnie na dowidzenia i pofrunęła ku domostwom.

Tej drugiej już nie widziałem. Tak szybko jak się pojawiły, tak szybko zniknęły, a ja, ucieszony swoim polowaniem postanowiłem wrócić do domu.

 

Maciej Knop

bottom of page