top of page

Dancing Cranes - Common crane (Grus grus)   Tokujące Żurawie - Żuraw zwyczajny.

It was the second half of March when I came to Białowieża Park to photograph the turning common cranes.  Time you can already hear the calling of woodpeckers in the forest, singing tits, robins and greenfinches.  Bisons feeds sleepily in the area, you can see geese flying by.  I was stubbornly looking for storks, and somewhere in the area ... cranes are screaming. Spring is a beautiful time, that's why I'm here. In the fields and meadows, the snow has melted not long ago, creating larger or smaller puddles or pools in depressions and basins.  Some do not dry out for many months, which birds, including cranes, like to use.
If there is any vegetation still growing or growing there and now there are dry panicles, then most likely cranes will appear there.
In Teremiski village , on one of the clearings - a hide out made of two tents and camouflage nets had been standing there for several days.
You can see that the birds are already used to it. It was freezing cold this morning, as if the last breath of winter (-6 * C).
After me and Damian, there were also Grażyna and Ola. Our fingers went numb and it took a long time.  In more than two hours, even the sparrow had not flown down, and the noise of common cranes could be heard from the surrounding clearings and neighboring forests.  Sometimes it does, I thought, they won't come today. Impatient Damian asked: what time are we coming back?  In response, I replied that since we are here, let's stay another hour.  At one point, a pair of adult cranes with a young one flew over our heads and landed on our clearing.  Satisfied, we took a few shots, but the cranes didn't want to dance for us.
We were sitting quietly, so they came very close and we could silently admire these beautiful birds from a dozen or so meters.
It was a couple with many years of experience and had raised many young cranes. They walked away in silence, looking carefully around the area ... In the afternoon, we went a little further, to a lookout room several miles from Białowieża Park, to eventually see the long-awaited crane dance.  Little birds were making a noise, inquisitive jays kept spying, and Bisons were grazing in the distance. It was a chilly, but suddenly, just like in the morning, a pair of cranes landed silently, lightly and majestically above our heads.  This time we didn't have to wait long. After a few minutes, the birds eagerly began their mating dance.  The dancing of the cranes is a harbinger of the start of amorous copulations and the establishment of a nest.
Jumping and flapping huge wings are just a foretaste of what we saw in a moment. Great photos came out, although it could have been a bit closer. Snow started falling harder and harder. The male was vigorously running around his other half, as if he wanted nothing to escape his chosen one's attention. In response, both birds opened their long beaks and tilted their heads back. Bows with spread wings, deceptively similar to a dance from baroque halls ... And again jumping, the proud and strong male runs around the female.  Their loud clangor resounds everywhere, announcing nothing but the joy of returning to their breeding grounds.  In a moment, both birds, as if they wanted to fly away, were running across the clearing, rubbing with the tips of their huge spread wings.  After a dozen or so meters of run, the birds ritually bowed and flapped their wings again. It was a wonderful mating ritual.  Snow was already in the thicker cover, and the birds slowly moved away to a more secluded place. I admit that I have not seen anything like this yet.  Even now, as I write this story, I remember every detail of this scene that I saw that afternoon in a clearing in our Polish Białowieża Forest.
Additionally, the Bisons in the background, which with their lazy behavior, as if they wanted to say: "Man, we haven't seen such things here".
Common Cranes like other few birds love our country.  They arrive in great numbers at the turn of February and March, often when there is still snow and the outside temperature is not pampered.  Their loud clangor resounds in the backwaters and swamps, the more joyful the birds want to dance and toot in our beautiful Polish nature refuges.  Completely different singing cranes in the fall, when the birds gather for departures, as if expressing the sadness at this inevitable parting.
I hope that he will write about it again one day, because it happens that you can hear clangor cranes even in very late autumn.

 

 

Była druga połowa marca, kiedy przyjechałem do Białowieży, aby fotografować tokujące żurawie. Słychać już w puszczy nawołujące dzięcioły, śpiewają sikory, rudziki i dzwońce.  Żubry ospale żerują w okolicy, widać przelatujące gęsi. Uparcie wypatruje bocianów, a gdzieś w okolicy ... krzyczą żurawie. Wiosna to piękny czas, właśnie dlatego tu jestem.
Na polach i łąkach nie dawno stopniał śnieg, tworząc w zagłębieniach i nieckach większe lub mniejsze kałuże, czy rozlewiska. Niektóre nie wysychają przez wiele miesięcy, z czego chętnie korzysta ptactwo, w tym żurawie. Jeśli jeszcze rośnie tam jakaś roślinność bądź rosła i teraz stoją suche wiechcie, to najprawdopodobniej pojawią się tam żurawie.
W Teremiskach na jednej z polan -  czatownia z dwóch namiotów i siatki maskującej już tam stała od kilku dni. Widać, że ptaki juz do niej przywykły. Tego ranka było mroźno, jakby ostatnie tchnienie zimy (-6*C). Po za mną i Damianem, były jeszcze Grażyna i Ola. Palce nam drętwiały i bardzo się dłużyło. Od ponad dwóch godzin nawet wróbel nie przefrunął, a  żurawi klangor słychać było z okolicznych polan i sąsiadujących lasów. Czasami tak bywa, pomyślałem, dziś juz nie przylecą. Zniecierpliwiony Damian zapytał: o której wracamy? W odpowiedzi odparłem, że skoro już tu jesteśmy, to zostańmy jeszcze godzinę.
W pewnym momencie para dorosłych  żurawi wraz z młodym przeleciała nam nad głowami i wylądowała na naszej polanie. Zadowoleni zrobiliśmy kilka ujęć, ale żurawie za nic nie chciały nam zatańczyć. Siedzieliśmy cicho, więc podeszły bardzo blisko i mogliśmy w ciszy podziwiać te piękne ptaki z kilkunastu metrów. To była para z długoletnim juz stażem i niejednego młodego  żurawia wychowała. Odeszły w ciszy, rozglądając się bacznie po okolicy...
Po południu pojechaliśmy troszkę dalej, do oddalonej o kilkadziesiąt kilometrów od Białowieży czatowni ,by ewentualnie tam ujrzeć wyczekiwany już taniec żurawi. Drobne ptaki hałasowały , ciekawskie sójki co i rusz przylatywały na zwiady, a w oddali pasły się żubry. Zrobiło się chłodno ,lecz nagle, tak jak nad ranem, nad naszymi głowami, cicho, lekko i majestatycznie wylądowała para żurawi.
Tym razem nie musieliśmy długo czekać. Po kilku minutach ptaki ochoczo zaczęły taniec godowy. Taniec żurawi jest zwiastunem przystąpienia do miłosnych kopulacji i założenia gniazda. Podskoki, machanie ogromnymi skrzydłami, to tylko przedsmak tego, co ujrzeliśmy za chwilę. Wyszły świetne zdjęcia, choć mogłyby być nieco bliżej. A śnieg zaczął padać coraz mocniej.
Samiec energicznie biegał wokół swojej drugiej połowy, jakby chciał, aby nic nie umknęło uwadze jego wybranki. W odpowiedzi oba ptaki otwierały swoje długie dzioby i odchylały do tyłu głowy. Ukłony z rozłożonymi skrzydłami, łudząco podobne do tańca z barokowych sal...I znów podskoki, dumny i silny samiec obiega dookoła samice. Wszędzie rozbrzmiewa ich donośny klangor, oznajmiający nic innego, jak radość z powrotu na swoje lęgowiska. Za chwile oba ptaki, jakby chciały odfrunąć, biegały po polanie ocierając sie końcówkami piór rozpostartych ogromnych skrzydeł. Po kilkunastometrowym biegu ptaki rytualnie kłaniały się sobie i znów machały skrzydłami. To był wspaniały rytuał godowy. Śnieg zalegał już w grubszej pokrywie, a ptaki powoli oddalały się w bardziej zaciszne miejsce. Czegoś takiego, przyznam, jeszcze nie widziałem. Nawet teraz, gdy piszę ten reportaż, pamiętam każdy detal tej sceny, który widziałem tego popołudnia na polanie w naszej polskiej Puszczy Białowieskiej. Dodatkowo żubry w tle, które swoim leniwym zachowaniem, jakby chciały powiedzieć: ” Człowieku, my nie takie rzeczy tu widzieliśmy”.
Żurawie, jak mało, które ptaki uwielbiają nasz kraj. Licznie przylatują już na przełomie lutego i marca, często gdy zalega jeszcze śnieg i temperatura na zewnątrz nie rozpieszcza. Na rozlewiskach i bagnach rozbrzmiewa ich donośny klangor, tym bardziej radosny, im ptaki pragną tańczyć i tokować w naszych przepięknych polskich ostojach przyrody. Zupełnie inaczej żurawi śpiew brzmi jesienią, gdy ptaki zbierają się na odloty, jakby wyrażał smutek z tego nieuniknionego rozstania. Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś o tym napisze bo zdarza się, że żurawi klangor można usłyszeć nawet bardzo późną jesienią.

Maciej Knop

bottom of page